Wydaje się, że tak. 🙂
A to za sprawą najnowszego wyroku Sądu Najwyższego, wydanego w dniu 29 września 2011 r. (sygn. akt IV CSK 650/10).
Po lekturze uzasadnienia tego wyroku zaczynam pomału odzyskiwać nadzieję, że w Polsce możliwe jest rozsądne podejście do zagadnienia świadczenia wyrównawczego.
Bo niestety, jak na razie zbyt często – zarówno w literaturze jak i w orzecznictwie sądów (zwłaszcza sądów apelacyjnych) – można spotkać „oryginalne” rozwiązania problemów związanych ze świadczeniem wyrównawczym; problemów, które w innych krajach już dawno zostały sensownie rozwiązane.
Ale mało kto o tym wie…
Wprawdzie najnowszy wyrok Sądu Najwyższego też w pewnym zakresie może budzić zastrzeżenia (zwłaszcza z uwagi na dość ogólny charakter rozważań), to jednak ogólna ocena wypada raczej pozytywnie.
Jakie wnioski płyną z tego orzeczenia?
Charakter prawny roszczenia wyrównawczego
W pierwszej kolejności Sąd Najwyższy próbuje dokonać oceny charakteru prawnego roszczenia wyrównawczego, tzn.: czy jest to jakieś roszczenie odszkodowawcze, roszczenie o wynagrodzenie czy może jakieś inne.
Ujął to w taki sposób:
chodzi o roszczenie byłego agenta, przysługujące mu niezależnie od innych roszczeń majątkowych powstałych w czasie trwania stosunku agencyjnego lub po jego ustaniu. Roszczenie wyrównawcze nie ma cech roszczenia odszkodowawczego lub roszczenia obejmującego jakąś postać szczególnego wynagrodzenia, powstającego dopiero ex lege po zakończeniu stosunku agencyjnego. Nie można też mówić o szczególnie ukształtowanym bezpodstawnym wzbogaceniu (art. 405 k.c.). W literaturze trafnie zauważono, że w art. 7643-7644 k.c. przewidziano oryginalny mechanizm zapewniający partycypację byłego agenta w korzyściach (verba legis: znacznych korzyściach) istniejących po stronie dającego zlecenie po ustaniu stosunku agencyjnego, gdy korzyści te zapewnił agent w wyniku swej aktywności w czasie trwania umowy.
Czyli… tak naprawdę nie wiadomo, czym w ocenie Sądu Najwyższego jest to świadczenie. 🙂
Jak pamiętasz, w Niemczech utrwalony jest pogląd, że roszczenie wyrównawcze ma charakter roszczenia o wynagrodzenie – pisałem o tym w poście: Roszczenie o świadczenie wyrównawcze jako roszczenie o wynagrodzenie – orzeczenie niemieckiego BGH (16.06.2010).
W Polsce koncepcja ta nie może się przebić, czego dowodem również omawiane orzeczenie. Stanowi ono prawdopodobnie recepcję poglądów Prof. E. Rott-Pietrzyk, która od lat twierdzi, że (System Prawa Prywatnego, t. 7, wyd. 2, Rozdział XI, Nb. 131) :
Roszczenie wyrównawcze nie jest roszczeniem odszkodowawczym. Nie należy go też postrzegać jako roszczenia o wynagrodzenie ani roszczenia o zaopatrzenie. Nie jest także roszczeniem z tytułu bezpodstawnego wzbogacenia. Roszczenie o wyrównanie jest samoistnym, niezależnym roszczeniem przysługującym agentowi exlege po zaistnieniu przesłanek przewidzianych w ustawie. Świadczenie wyrównawcze jest świadczeniem wzajemnym za stworzenie grupy klientów, którą dający zlecenie będzie mógł wykorzystać po wygaśnięciu umowy agencyjnej.
Oczywiście, stanowisko E. Rott-Pietrzyk jest wewnętrznie sprzeczne (czego niestety nie zauważył Sąd Najwyższy). Nie można bowiem twierdzić, że świadczenie wyrównawcze jest świadczeniem wzajemnym za stworzenie klienteli, przy jednoczesnym założeniu, że roszczenie to nie jest roszczeniem o wynagrodzenie…
Ale zostawmy tę kwestię – myślę, że niejednokrotnie ona wróci w praktyce orzeczniczej, np. przy rozstrzyganiu, czy świadczenie wyrównawcze podlega VAT… 🙂
Znaczne korzyści = konkretny zysk dającego zlecenie?
Jedną z przesłanek roszczenia o świadczenie wyrównawcze jest osiąganie przez dającego zlecenie – po rozwiązaniu umowy agencyjnej – znacznych korzyści z umów z klientami pozyskanymi przez agenta. Chodzi oczywiście, co do zasady, o umowy zawierane przez dającego zlecenie po rozwiązaniu umowy agencyjnej.
W praktyce sądowej badanie tej przesłanki budzi spore trudności.
Tak było na przykład w jednej ze spraw prowadzonych kiedyś przeze mnie.
Sąd rozpoznający tą sprawę uznał, że w celu ustalenia znacznych korzyści trzeba powołać biegłego w celu ustalenia obrotów i zysków osiąganych przez dającego zlecenie (po rozwiązaniu umowy agencyjnej) z umów z klientami pozyskanymi przez agenta.
Takie samo podejście zastosował Sąd Apelacyjny w Lublinie w sprawie, której dotyczył omawiany przeze mnie wyrok Sądu Najwyższego.
Sąd Apelacyjny przyjął bowiem, że:
Powód nie wykazał przede wszystkim faktu czerpania przez stronę pozwaną „znacznych korzyści z umów” z klientami agenta, ponieważ wymaga to wskazania nie tylko określonego kręgu klientów, ale także dodatkowo realnego, konkretnego zysku płynącego ze współpracy z taką grupą podmiotów.
Sąd Najwyższy odrzucił takie zapatrywanie.
Nie musisz udowadniać zysków dającego zlecenie
Sąd Najwyższy uznał, że agent dochodzący świadczenia wyrównawczego nie musi udowadniać:
określonych sum pieniężnych uzyskiwanych przez dającego zlecenie w okresie po rozwiązaniu umowy agencyjnej w związku z aktywnością powoda w czasie trwania tej umowy, chodzi tu bowiem o korzyść w znaczeniu ogólniejszym, na którą może składać się wiele elementów.
W ocenie Sądu Najwyższego wymaganie przeprowadzenia takiego dowodu czyniłoby roszczenie wyrównawcze, wbrew założeniu ustawodawcy, nieefektywnym prawnie.
Ta korzyść w znaczeniu ogólniejszym, zdaniem Sądu Najwyższego, nie zawsze da się wyrazić w wartościach pieniężnych, gdyż chodzić może o takie elementy jak:
ukształtowanie się stałej klienteli, pozycja rynkowa dającego zlecenie, prognozy rozwojowe jego przedsiębiorstwa w zakresie określonego typu usług.
Przy czym Sąd Najwyższy zwrócił uwagę na możliwość posługiwania się domniemaniami faktycznymi przy ustalaniu istnienia przesłanki „znacznych korzyści”. Np. szeroki, ustabilizowany krąg klienteli pozyskanej dla dającego zlecenie może wskazywać na uzyskiwanie przez dającego zlecenie określonych korzyści.
Związek przyczynowy
Sąd Najwyższy podkreślił jeszcze jedną rzecz mogącą mieć znaczenie przy dochodzeniu roszczenia wyrównawczego.
Mianowicie uznał, że:
stan „znacznych korzyści” dającego zlecenie powinien stanowić rezultat aktywności agenta w okresie trwania stosunku agencyjnego, przy czym chodzi tu o „związek przyczynowy” szczególny, a nie o instytucję przewidzianą w art. 361 § 1 k.c.
Zdarza się bowiem w praktyce, że dający zlecenie kwestionuje przyczynienie się agenta do powstanie stanu „znacznych korzyści” twierdząc, że korzyści, które czerpie z klienteli stworzonej przez agenta, są zasługą nowego agenta, który przejął dotychczasową klientelę.
Mam nadzieję, że Sądowi Najwyższemu chodziło właśnie o odrzucenie takiego stanowiska (wywodu Sądu nie są ujęte zbyt jasno).
Jest bowiem rzeczą oczywistą, że po rozwiązaniu umowy agencyjnej agent nie wykonuje już żadnych czynności, które mogłyby pozostawać w związku przyczynowym z korzyściami dającego zlecenie. Czynności takie są wykonywane przez nowego agenta.
Z punktu widzenia przesłanek świadczenia wyrównawczego istotne jest to, że w czasie trwania umowy agencyjnej agent swoimi działaniami stworzył dającemu zlecenie stałą klientelę, z której teraz dający zlecenie – przy pomocy nowego agenta – może korzystać.
Sposób obliczenia świadczenia wyrównawczego
W omawianym wyroku Sąd Najwyższy poczynił również kilka spostrzeżeń dotyczących sposobu obliczania świadczenia wyrównawczego.
Po pierwsze, uznał, że KC nie wskazuje wprost możliwych kryteriów obliczenia świadczenia.
Po drugie, sąd ustalając wysokość świadczenia może stosować art. 322 KPC:
Art. 322 KPC
Jeżeli w sprawie o naprawienie szkody, o dochody, zwrot bezpodstawnego wzbogacenia lub o świadczenie z umowy o dożywocie sąd uzna, że ścisłe udowodnienie wysokości żądania jest niemożliwe lub nader utrudnione, może w wyroku zasądzić odpowiednią sumę według swej oceny, opartej na rozważeniu wszystkich okoliczności sprawy.
Zdaniem Sądu Najwyższego sprawa o świadczenie wyrównawcze jest sprawą o dochody w rozumieniu powołanego przepisu.
Po trzecie, Sąd Najwyższy wskazał na okoliczności, które powinny być uwzględniane przy ustalaniu wysokości wyrównania. Mianowicie:
Należy brać pod uwagę partycypacyjny cel roszczenia wyrównawczego byłego agenta; ustalenie wysokości omawianego roszczenia oznacza zatem poszukiwanie racjonalnych kryteriów takiej partycypacji, przy założeniu, że nie chodzi tu o ekwiwalent za wykonane prace, ale o ocenę udziału finansowego byłego agenta w korzyściach uzyskanych przez jego partnera. Poza tym w art. 7643 § 1 i 2 k.c. wspomina się wprost o prowizji (wynagrodzeniu) byłego agenta jako czynnikach wpływających na zakres roszczenia wyrównawczego, a utratę prowizji od umów wskazanych w art. 7643 § 1 k.c. traktuje się jako jedną z okoliczności przemawiających za przyznaniem świadczenia wyrównawczego.
Są to stwierdzenia dość ogólne i przez to trochę enigmatyczne.
Jak bym to ujął tak (w wielkim skrócie):
– rozmiar świadczenia wyrównawczego winien być ustalany w oparciu o zakres spełnienia przesłanek tego roszczenia (z Dyrektywy wynika wprost, że świadczenie przysługuje „gdy i o ile” [ang. if and to the extent] spełnione są przesłanki świadczenia);
– jako że główną okolicznością uwzględnianą w ramach przesłanki „słuszności” są utracone prowizje agenta, w typowym przypadku świadczenie wyrównawcze winno być kalkulowane w oparciu o prognozowane utracone prowizje agenta w okresie po rozwiązaniu umowy agencyjnej.
Czyli tak, jak to od dawna robią Niemcy…